[DnD] Syberia

Rathmirr

Wziąłem mięso zagwizdałem dosc głosno aby przywołac do siebie wilka... <rzucam mu kawałek mięsa> i zaczynam go głaskac mówiąc po cichu jakby wilk mógł to zrozumiecWidzisz przyjacielu...kocham cię jak brata ale z tego co widzę to oni mie zabardzo nie lubią... hmm...<wyraźne westhnięcie> moze spróbóję się wkrasc w ich łaski <spoglądam na inteligentną morde mojego towazysza> ta elfka haaaaeee<przedłuzam jęk z wyraźnym uśmiechem> troche mnie nie lubi z tego co widze...ehheheeheheh<głosny smiech>[i] Wstaję i głosno mówie: czy ktos z was czegos nie potrzebuje ??...Hej ty..yy...Krogal moze rozpalili bysmy jakies ognisko zjedli cos niewiem...porozmawiali

Krogal

Krasnolud nie usłyszał już pokrzykiwania Rathmirr'a. Poprawił plecak i rzekł do reszty:
-Ruszajmy o czas gra na nasza niekorzyść. Im szybciej dotrzemy w góry tym lepiej.

Gość

Shay

Elfka podniosła "tobołek".
-Jakoś przeżyję -powiedziała uśmiechając się do niego krótko.
-Chyba Cię wilk pogryzł jeśli myślisz, że JA CIĘ LUBIĘ -mruknęła wyraźnie naciskając na ostatnie słowa. (elfy mają dobry słuch, nieprawdaż? ) Prychnęła, odwróciła się na pięcie i ruszyła w drogę .

- Wspaniale, wręcz cudownie... - przewraca oczami, nie wiedząc już nawet czy się śmiać czy płakać - Czyli jednak ten głupi elf rusza z nami - domruczał pod nosem - Lepiej być nie mogło.
Rane'goth zakrył się szczelniej płaszczem i ruszył powolnym krokiem przed siebie, w stronę gór.

Kha'sh [przejmuje bo maupi se leci w kulki]

Barbarzyńca prychnął. "Co za beznadziejna broń". Spojrzał na Rathmira. "Kolejny elfik to chronienia... " Papatrzył w niebo, a potem jego wzrok powędrował aż po północny horyzont.
-Idziemy do wsi tak? Chyba, że chcemy spać na trakcie, tak? - Kha'sh silił się na inteligentne pytanie retoryczne. Liczą się chęci. Westchnął i ruszył traktem.
-Krogal. Jak nazywa się ta wieś gdzie idziemy?

Kroga

-Khard, zmierzamy do Khard drogi przyjacielu. Heh powiadają że można tam dobrzed podjeść i porządnie się zaopatrzyć przed dalszą droga. Cóż tak czy siak, z chęcia wychyliłbym kufel, ciemnego piwa. - mówiąc to Krogal wziął bukłak z krasnoludzką gorzałką zdrowo pociągnnął i podał dalej do pół orka

Kha'sh

Półork wyszczerzył kły. Pociagnał potężny łyk i odrobine skrzywił się.
-Huh - barbarzyńca zioną alkoholem - Dobre - ciepło mocnego trunku rozlało się po ciele Kah'sha. Oddał bukłak krasnoludowi i żwawszym krokiem pomaszerował dalej.

Rathmirr

Ej Krogal daj się napić po czym podbiegłem do niego i popatrzałem w lodowate oczy Krogala

Krogal

krasnolud chłodno burknął:
- Jak chcesz to pij - ale ostrzegam to krasnokudzki bimber- wojownik podał bukłak druidowi. PO czym z zainteresowaniem czekał na efekty, spożycia ~~trunku~~

Rathmirr

wzięłem bukłak i powąchałem <pociągnięcie nosem>... mo...oo o o a psik ! <kichniecie>cne ! ale spróbóje po czym biore mały łyk... wyrażny grymas i skrzywienie spowiły twarz Rathmirra...no nie jest to wino ale nawet nawet Krogalu ważne ze rozgrzewa<oddaję bukłak> Dzięki, Skąd przybywasz Krogalu i wogóle jak się spotkaliście i do czego idziemy ?

Shay

Stanęła, odwróciła się i zmrurzyła > taa... nawet ni wiem jak to się pisze ^^ < oczy.
-Idziemy? Nie twoja sprawa gdzie się udajemy... I napewno nie pójdziesz z nami... -powiedziała z wyraźną niechęcią do pół elfa.

cicho tam ! powiedziłem to z wyrażną niechęcia do elfki no więc Krogalu snuj swą opowieść...

Kha'sh

Półork żadko zabierał głos, ale widać doszedł do wniosku, że czas coś powiedzieć.
-Nie czas teraz, żeby gadać! - warnkął - Mamy mało czasu, zima za pasem, a przed namy co najmniej 3 dni drogi do gór! Po drodze zahaczymy jeszcze o Kiffex, górę Mahakam i fort tuż przed szczytami Dilinghan, więc jeśli się pośpieszymy to nie będziemy spać na śniegu tylko w ciepłym łóżu w karczmie. A jeśli będziemy gadać to nie zdąrzymy do wiosny... a i jeszcze jedno. Idzie zima więc jeśli śnieg zasypie przełęcz wiodącą na północ to będziemy musieli iść na około gór, albo poszukać innej drogi. A wtedy nie wyrobimy się do końca wojny. A my, z Krogalem mamy jeszcze ochotę powyrżynać paru Zapomnianych!! - barbarzyńca ze świstem wciągnął powietrze przez nierówne kły. Nawet odrobina alkoholu rozwiązywała zwykle zamkniętemu w sobie Kha'showi język. Odwrócił się na piękie i pomaszerował. Był z siebie zadowolnony.

---

Forest

Elf dość obojętnie patrzył na całą sprzeczkę. Zimno, lodowe wichry i wszechobecny śnieg nie działały pozytywnie na przyzwyczajonego do leśnych ścieżek tropiciele. "Oh, bogowie wiedzą ile dałbym za łyk dobrego wina Mirr'abal. Me serce tęskni do brokilońskich dolni. Nichże wreszcie skończy się ta udręka. Aust, gdziesz jesteś, illares?" Wspomnienie przyjaciela wyrwało elfa z zadumy. Wyrwał kilka strzał z wozu, poszperał w pakunkach. "Krasnoludzkie strzały." Przyjrzał się lotce, ciężkiemu grotowi i krótkiemu drzewcowi strzały. I z niesmakiem odrzucił. "Tym się nieda zabijać..."
-Kha'sh ma racje, przyjaciele. Niemożemy zwlekać. - popatrzył na Shay. - Daj sobie z nim spokój, jeśli chce iść za nami niech idzie - powiedział w śpiewnej elfickiej mowie. - Mam też propozycje. Wybierzmy, drogą głosowania przywódcę. Ktoś musi nami dowodzić. Bez silnej ręki podzielą nas konflikty i niesnaski nim dojdziemy do gór. Ja głosuję na Rane'gotha. - spojrzał na czarownika. Cień uśmiechu przemknął przez twarz elfa - Magia nie jest najważniejsza...

Rathmirr

Tak zgadzam się ja głosuję na Krogala jego siła i upór w walce powinny wiedziec jak anmi rządzić <Poczym patrze do okoła na wszystkich wspóltowazyszy. Magia to nie wszystko i usmiecham sie lekko

Kha'sh

-Zgadza się. Ja głosuje na Krogala, ale pod warunkiem, że ja będe prawą ręką, elitarnym wojem no i że da mi więcej krasnoludzkiego bimbru! - barbarzyńca wyszczeżył kły. Spojrzał na plecak Krogala, w którym leżał bukłak z trunkiem. - Krogal... dasz mi jeszcze troche...?