[DnD] Karmazynowy Rozdzierca -sesja

ta sekretarz... mój głos wyraznie ucichł usmiechnęlem sie do gnoma -chcesz czegos ? jeszcze? odzienia ? sadząc po twoich łachah nawet nie uwiezył bym ze jestes taki.. taki...hmm niewazne jak sie tu znalazłes z nimi ?

-Co do moich ...ekhem... łachów to ciekaw jestem jak ty byś wyglądał z tym swoim ściecidełkiem na szyi bo tygodniach męczącej, mozolnej podróży wśród tłumanów kurzu i ...a zresztą! - gnom już miał wykrzyczeć kilka epitetów i porównań, ale stwierdził, że nie będzie się wysilać. "Widownia nie jest warta poświęcenia." - Teraz, wybacz, ale chyba Cię pożegnam, mam ważniejsze sprawy na głowie... no i niechce razić twojego wyszuakanego gustu swoim wyglądem... aha i jakiś kłaczek przypią ci się do brody - uśmiechną się niema życzliwie i wrócił do orszaku.

heh przymuł... widocznie zle mnie zrozumiał ale cóz nie kazdy rodzi sie natyle rozumny by cos takiego zrozumiec- powiedziałem w duchu i poszedłem do moich braci kapłanów... gdy juz docodzę mówię: - panowie, znacie tego gnoma ?

Kapłani tymczasem tylko wzdryygali się ramionami i przyglądali wyśmienitemu orszakowi. Kapłan Herhor właśnie wszedł do karczmy, a za nim poczęła wchodzić służba. Chwilkę potem olbrzymię pudła, targano na zaplecze karczmy - widocznie ich zawartośc była dość istotna dla misji podróżnika. Straznicy świątynni pozostali na zewnątrz, ednak dwóch lub trzech asystowało kapłanowi - jednak bardziej dla pokazu i Beren I Refard, wysmienicie wiedziele że o jego potędze krążą podobne plotki jak o jego pieniądzach i wiedzy...

Hej ty dla czego z nim jestes ? Ochraniałes ich czy co ? <drapię sie po głowie>

Beren jako członek służby wszedł do karczmy razem z orszakiem rad z faktu, że pozbył się natrętnego krasnoluda. "A ponoć to rozważny i uprzejmy lud..." Feanoro zaczął rozglądać się po pomieszczeniu i co rusz w myślach krytykować jej wystrój nawet się niezastanowiwszy nad tym czy detale, rzeczywiście zasługują na krytykę...

wchodze do karczmy aby w koncu zamienic pare słów z Kapłanem Rozglądam sie za Hiuahną Przy czym głęboko "wiercę" w umyśle- za co mnie rano wyzuciła z karczmy i czemu była taka zdenerwowana ?

Refard spróbował przedrzeć się przez strażników śiątynnych.. niesety na próżno. Ten sam strażnik który wtedy przegonił mężnego kapłana, stanął na drodze:
-Hej ty! Gdzie włazisz. Herhoh nie przeprowadza audiencji, ci co mją się z nim zobaczyć dostali już zaproszenia! Do środka mają wstęp tylko ludzie kapłana.

Głupcze! pokazuje mu Aurulium wpósc mnie bo pozałujesz <okazuje wyrazne zdenerwowanie zniewagą jaką mi tu okazują>

Strażnik spojrzał na refarda z politowaniem, przez jego stłumiony głos wyrażnie było słychać że powstrzymuje się od wybuchu furii:
-Słuchaj... NIE jestem TUTAJ... od przekomarzania się z każdym awanturnikiem, zcy jakimś poszukiwaczem przygód...... JEŻELI.... nie masz zaproszenia na ucztę.... TO znaczy że JAŚNIE.... OŚWIECONY <strażnik zaczął wykrzykiwać te słowa> ...Herhor nie zyczy sobie twojego towarzystwa. I schowaj tą błyskotkę, od razu mówie że za mój tygodniowy zołd mógłbym sobie kupić ładniejszą... - widocznie strażnik, tak jak wiele nie oświeconych dusz, nie miał pojęcia o Aurulium, także machanie relikwią przed nosem siepacza, nie przyniosło spodziewanego efektu...

Durniu posłuchaj raz na zawsze ! Strzez sie Moradina bo ten twój Jasnie oswiecony przygłup to zwykły przereklamowany kapłan...lub nie< zaczynam głosno sie smiac> Po czym mówie Przepusc mnie nie jesesm awanturnikiem głupcze tylko Protektorem Refardem jednym z najwyzszych kapłanow Moradina ! przeusc mnie bo pozałujesz !

Strażnik początkowo spojrzał na ciebie z zażenowaniem, lecz potem jakby się opamiętał:
-Dobra nie będe na ciebie już naskakiwał... Zaczekaj tu sprawdze czy pan Herhor zechcę łaskawie poświęcić trochę czasu dla ciebie - poczym wartownik zniknał za moskitierą karczmy...
<Refard udana proba zastraszania>

Więc czeakm az zakłuty gosc pojawi sie<podspiewuje cos> aby sie uspokoic i nie zabic od samego wejscia połowy karczmy.-AAH CIEKAWE CO MU POWIEM, CZY MU NAWTYKAC DO WEJSCIA CZY NIE ?! <zadaje sobie te dziwne pytanie jakbym nie wiedzial co zrobic>

Straznik po minucie wraca z budynku:
-Wielmożny Herhor powiada iż dostał pan zaproszenie na dzisiejszą ucztę... Zostało wysłane do waszej świątyni na Kropli Krwi. Pan Herhora kazał mi... przeprosić pana i wyrazić ubolewanie nad tym iż nie móże się teraz z panem widzieć- strażnik oddał niski ukłon po czym wyraźnie zmieszany wrócił do roboty..

Tak wiec wchodzę do srodka i rozglądam sie za urocza Barmanką...