[DnD] Karmazynowy Rozdzierca -sesja

hej !! wydzieram sie do ludu karczmiannego, ci któzi powiedzą mi jakies sensowne informacje o krysztale dostana piwo na mój koszt

Kilka pijackich opitych mord na moment odstapiło od kielicha i zernęlo na ciebie, cóż po chwili jednak wrócil to oprózniania zawartości naczyń. Widocznie nikt nie wiedział nieczgeo sensownego. Odczekałeś minutę, do twego stolika podszedłwyskoki mężczyzna, barczytsy i z wygolnym łbem. Zasiadł naprzeciwko ciebie i począł drążyć ciebie, zamętniałymi od alkoholu oczkami:
-Piwo to za mało... Może stać ciebie na coś więcej?- powiedział olbrzym, po czym wyszczerzył sznur nieregularnych zębisk w obleśnym usmiechu.

tzn? <odpowiadam z zaciekawieniem> czego chcesz ?

-Pierw może trochę wypocznij albo pogadaj z Hiuathną- wypowiedział oprych wskazując na roznegliżowaną barmankę- Zajmię się twoimi paskudnymi ranami... a moż eczymś więcej- Wielkolud zaniósł się donośnym smiechem, po czym dodał- Jeżeli interesują cię informacje o krysztale napewno się jeszcze ze mną spotkasz. Zazwyczaj jestem tutaj cały dzień...

<szpanuje krasnoludzkim żartem> hehehehe z tego co wiem moi bracia kapłani nie maja celibatu heheh dobrze zgłoszę sie do ciebie jak sie wyleczę... do zobaczenia!

Na twarzy osiłka pojawiło sie bardziej zniesmaczenie i wyraz głupoty niż jakikolwiek usmiech... Oprych opuscił twój stolik i udał siedo swoich kompanów.
Cóż na sesjach twój krasnoludzki dowcip jest jeszcze lepszy erwill ; )

No co ?! <powiedziałem w duchu> no wiec udajmy sie do tej barmanki <powiedziałem pod nosem>

Hiuathna siedziała znudzona i wparta łokciami w stół. Jej błękitne oczy wpatrywały się w głęboką dal lecz zauważyła twoje przyjście:
- Jeśli szukasz dziwki to źle trafiłeś... Idź na górę. - burkneła młoda kobieta i zmierzyła cię chłodnym spojrzeniem - Do jasnej cholerym, wiesz że masz trzy głębokie cięcia na klatce piersiowej ...kapłanie..?

hehe tak wiem ale jakos mi tego nie czuć he he heehehe! a tak na serio przyszedłem zebys mi własnie z tym pomogła troche bardziej sie odsłaniam tzn bardzirj eksponuje rany... pomozesz mi jakos ?

Na smukłej twarzy barmanki spostrzegłeś lekkie zniesmaczenie... Wiesz co to będzie troszkę bolesny zabieg... chodź na zaplecze chyba że wolisz żeby pół Itrinis usłyszało twoje wrzaski- tutaj kobieta usmiechneła się niby-zalotnie- nie to żebym wątpiła w twoje męstwo Krasnoludzki Rycerzu... w końcu jakoś musiałeś dorobić się tych ran..- Barmanka wyszła za lady i poprowadziła na zaplecze karczmy. Zauwazyłeś że nie była człowiekiem - poznałeś po ukosnych uszach że musi byc jeda z elfek najwyżej półelfką. - Dobra teraz zdejmuj te szczątki pancerza, od razu mówie że będzie cię to kosztować 5... nie 7 sztuk złota..

dobrze własnie chciałem wspomniec o zapłacie mysle ze 7 sz to troche za duzo moze byc to piec ? ładna okrągła sumka <dyplomacja>

Cóż myslę że 5 sz to chyba odpowiedniejsza suma.. Kobieta odpieła klamry pancerza. Peczułeś przenikliwy bół odrywania zakrzepłej krwi od otwrtej rany:
-Może troszkę boleć...- westchnęła Hiuathna po czym oderwała zbroje łuskową od twego ciała. Bół ścisnąl cię z gardło i wydusił łyz w kącikach oczu. Ale mężnie zniosłeś bół i z dusiłeś krzyk w sobie. Kobieta nieco delikatniej zaczęła zdejmowaćłachmany i postrżepioną koszulę. Przesączona była krwią i odorem bagniska:
-Na Pelore gdzieś ty się zapędzałeś, chyba nie na bagniska ?! Przecież teraz jest okres godowy baraluków!!! - zauwazyłeś w jej oczach coś dziwnego. Na początku wydawało ci się że to troska, ale potem zrozumiałeś że to tylko wyraz podziwu dla twoejej głupoty- ...albo odwagi
<udany test dyplomacji>

no tak ! byłem na bagniskach i u pustelnika równiez aau <ciche jęknięcie> moze powiesz mi cos o sobie ? chyba ze wolisz mogę zacząc od siebie

Elfka tajemniczo usmiechneła się pod nosem:
- Szczerze mówiąc nie iwem co trzyma mnie w tej spelunie... Kiedyś było inaczej, ale to zamierzchłe czasy podczas tej interesującej rozmowy poczyłeś jakby ognista ciecz rozlewała się po twojej ranie.
- No teraz będzie ciekawsza część zanbiegu- zauważyłeś jak Hiuathna wyjała małą pinsete - masz trochę zanieczyszczeń w ranie, jak znasz jakieś modlitewki do waszego Moradina to sugeruje odmówić jedną... Chwilę później poczyłeś ukłucie poczułeś jak kobieta szybkimi ruchami wyciąga zanieczyszczenia z ran. Najboleśniejsze okazały się włosy bestii, które ugrzęzły w strupach a ich wyszarpywanie często musiało być ponawiane...

Podczas czucia bólu próbuję sie opanować i mówie modlitwę do wszechojca
Moradinie,
Wszechojcu wszystkich ojcow,
Pra płatnerzu, kowalu dusz,
zrzuć na mnie łaskę i uśmierz bół, wysłuchaj moich wołań,
Ku twojej chwale...<po czym całuję symbol Moradina>
Wiec moze opowiedziec ci cos o mnie? mówię z wyraźnym uśmiechem co sekundę przerywanym bólem...